Tuesday, July 15, 2008

Ancona --> Roma --> Nicea --> Cannes --> Monaco --> Monte Carlo

roma.


forum romanum :)

dotarliśmy!! /Nicea - u Szczurinki/

uliczkiwąskie jak we włoszech :)

NICEA w tle!

jak ślicznie!!!!! :)
bo obaleniu wina pod fontanną.

16 maja 2008 CANNES

festiwalowo filmowo


czerwony dywan w tle.

everybody - get excited!
u're in Cannes during the festival!!

wystawa mi się podobała ;P

Marlyn w Cannes.
prawie jak TP ;Prolsik i sektory na Gran Prix w tle.
a w lusterku: najsłynniejsze Casino
/Monaco

port z jachtami.




tydzień po nas kubica też tam był ;D

uwaga bo wybuchną.

zamek księciunia :)
a tu już włoska rzeczywistość..

zmęczone, ale na mszę idą.

uuuu Bazylika w tle.

and remeber : 'no Party' in ROME!
moja podróż na Lazurowe Wybrzeże mimo wszystko uplynęła pod znakiem rozkiny życiowej czyli, co robić dalej, zostać w italii, czy jechać na directa do cardiff. a wiecie, stwierdzam że z roku na rok człowiekowi się jego świat coraz bardziej komplikuje, coraz więcej rzeczy bierzemy pod uwagę - musimy brać pod uwagę i nic nie jest takie prost jak było jeszcze pare lat temu.

no w każdym bądź razie, Szczurinka to szczęściarą jest NIE Z TEJ ZIEMI, bo oprócz tego, że ma swojego Krzysia to erasmusa przyszło jej spędzić w tak zaje..ym miejscu na ziemii jakim jest właśnie (w.g. mnie of kors) LAZUROWE WYBRZEŻE - no coś przepięknego!!!!!
wprawdzie na pogodę trafiliśmy średnią, no ale niesamowiete mieszkanko w kamienicy w CENTRUM Niceii i wszystko co zobaczyliśmy sprawiło, że pogoda to był nasz najmnijeszy problem!!
ile razy spojrzę na foty, które i tak nie oddają tego, jak pięknie jest na południu francji jestem mega szczęśliwa że mogłam tam być :) a do tego byliśmy wszyscy razem - bo i Basiaga zleciał ze swojej Szwajacarii i my we trzy z Italli więc naprawdę jest co wspominać :)

moja 1. praca u makaronów

heh, i kto tu rządzi ;P
with Emanuella - she was FANTASTIC!

& with other girls :)

me @ work

in BOSS office

przed podjęciem decyzji, na którą w teorii miał być tylko weekend, bo zajęcia ruszały w poniedziałek 12 maja 2008,musiałam skończyć durną pracę - ostatni dzień to środa 14 maja był o 13.00, no ale również tego samego dnia pociągaska do Rzymu a potem do Niceii miałyśmy, więc na podjęcie decyzji dałam sobie czas do końca pobytu na lAzurowym Wybrzeżu - czyli do niedzieli18 maja.

aaaa i zdjęcia z tej durnej - btw mojej pierwszej pracy w Italii też wam zamieszczę, a co :) zapowiadało się świetnie, bo ze względu na znajomość angielskiego mnie przyjęli, na rozmowie kwalifikacyjnej tłumaczenia z włoskiego na ang robiłam, więc się wydawało bardzo preofessjonalnie, no ale w efekcie byłam sobie dziewczynką co to przychodziła do biura 8 razy w tygodniu (4 razy na rano i 4 razy na po południu)i jak był wolny komputer to coś tam durnego po angielsku albo włosku miała skrobac - typu odpowiedzi na pytania uczestników congresów, które ta firma organizuje, no ale jak nie miałam kompa to robiłam wszystko i nic. raz to przez tydzień podpisywałam ponad 1000 dyplomów dla uczestników kongresu medycznego - i uwaga byłam włoskim ministrem zdowia, hehe. tak, możecie mi mówić Vincenzo, czy jak mu tam było :0
w ogóle to ta praca w ch..j czasu mi zajęła, a z kasą mnie na koniec oszukali i pożytku oprócz doświadczenia nowego, bo przecież dowiedziałam się jak to mogą cię oszukać w pracy :0 to mało w tym widzę, no ale i tak w życiu bywa, nie :D